Nubia - jałowa i wysuszona słońcem kraina pomiędzy Asuanem a Sudanem - leży dziś pod wodami Jeziora Nasera, które powstało po wybudowaniu Wielkiej Tamy Asuańskiej. Pozostały po niej jedynie nieliczne przeniesione zabytki oraz tragedie wiecznie żywe w pamięci tysięcy przesiedleńców.
Nubia łączyła Egipt z Afryką, ale nigdy nie miała tradycji handlowych. Nubijczycy zawsze byli traktowani jako ludność drugiej kategorii, to przykre, ale głównie ze względu na ciemniejszy kolor skóry. Zawsze trzymali się trochę na uboczu, więc ich życie i kultura znacznie różniły się od egipskich. Dziś prawdziwej Nubii już nie ma - można zobaczyć jedynie niewielkie ośrodki, żyjące głównie z turystyki.
Nubijskie domy, podobnie jak egipskie, budowane są głównie z wysuszonej cegły mułowej. Jednak w przeciwieństwie do zaniedbanych domostw Egipcjan, tutaj zobaczyłam zadbane i czyste domy, wspaniale ozdobione. Każdy był pomalowany z zewnątrz i wewnątrz, ozdobiony motywami roślin, ptaków, łodzi itp. Interesującą dekorację stanowiły również fragmenty porcelanowych talerzy, wepchnięte w cegły. Naprawdę jest to piękne miejsce.
W wiosce obejrzeliśmy przede wszystkim szkołę dla tutejszych biednych dzieci. Wzięliśmy też udział w przykładowej lekcji, na której poznaliśmy podstawy języka arabskiego i nubijskiego.
Na koniec wycieczki nasz przewodnik zaprowadził nas do jednego z domów, gdzie poczęstowano nas herbatą z hibiskusa - karkadeh. Mieściła się tutaj hodowla krokodyli. Każdy miał okazję potrzymać wystraszone maleństwo w rękach i zrobić sobie z nim zdjęcie. Oczywiście, że skorzystałam!