Głowę miałam wciąż pełną wrażeń z mojego pierwszego nurkowania w Egipcie, więc kiedy przeczytałam w ofercie biura podróży w Alanyi rejsy na nurkowanie, namówiłam męża i wykupiliśmy wycieczkę.
Wypłynęliśmy z malowniczego portu, opływając skalny cypel, na którym pyszniła się twierdza Kale, którą niedawno oglądaliśmy.
Cel naszego rejsu znajdował się po drugiej stronie - w pobliżu plaży Kleopatry, naprzeciw słynnej Groty Zakochanych.
Zeszliśmy pod wodę, podziwiając piękne rośliny, ryby i kraby.
Woda w Alanyi to nie Morze Czerwone i nie ma tu raf, ale i tak warto na chwilę przenieść się do świata podwodnego. Przecież jest on tak różny od naszego!
A wieczorem czekała nas miła niespodzianka - prezentacja tureckich wyrobów skórzanych, które naprawdę nie mają sobie równych. Tylko te ceny... nie na moją kieszeń...