Minya to dziwny przystanek na naszej drodze.
Piloci poinformowali nas, że zdarzają się tu napaści na białych, więc obowiązuje ścisły rygor postępowania - aby wyjść z hotelu, trzeba poprosić o asystę policyjną!!!
Efekt był taki, że cały wieczór spedziliśmy karnie w pokojach hotelowych.
W hotelowej restauracji spotkaliśmy przemiłego arabskiego gentelmena, który studiował na Uniwersytecie Wrocławskim i całkiem biegle mówił po polsku.